Archiwum 26 listopada 2015


lis 26 2015 Dzień jak codzień...
Komentarze (0)

Boszzzzzzzzzz dzień jak codzień.Dzieci chore,ja w kondycji też nie najlepszej,wszystko stoi-sprzątanie,gotowanie...Skad wziąć natchnienie? Wyglądam jak trup,kawa za kawą,wojna o noszenie kapci z mądralińskim. Potrzebuje mocy-kawa nie pomaga,każdego dnia sprzątam,wstaję nazajutrz i co???ZNÓW BURDEL NA KÓŁKACH!! Znacie to?? Patrze i nie mam weny na ruszanie się ,ale musze.Chciałabym mieć dzień kiedy się budzę i mówie do siebie "Nie mam nic do zrobienia":D Ale wiecie że to niemożliwe-choć wciąż się jeszcze okłamuje:) 

 

Moze to pogoda??Moze brak witamin?Nie wiem,ale to jak klej do fotela,popielniczki i kubka z kawą:) 3 kawa za mną,zawału dostane... 

 

Mała śmieszka zagląda jak mądraliński gra w diamenty na tel, w tle szumi myszka M:D 

 

Moze powinnam zapisać sie na jakieś warsztaty z kreatywności,organizacji czasu??Taaaaaaa na tej 40 000 miescinie nie ma takich rarytasów:P Pobuszuje w necie.

Tymczasem ulatniam się bo diabeł wraca o 16 a do tej pory musze coś zrobić:P

lis 26 2015 Dobrego słabe początki??
Komentarze (13)

Czy to dobra droga?

Sama nie wiem czy to dobry pomysł ale co z tego,przecież blog mnie nie zabije,najwyżej bedzie niewypałem:) Jestem mamą dwojga wspaniałych Aniołów i partnerką diabła,który bywa okropny i mam ochote go zabić ale potrafi też być dobry i doprowadzać do stanu w którym oddałabym za niego kawałek serca.Typowa rodzina dotknieta beznadzieją polskiej codziennosci-choć bez żadnych patologii,nałogów-nooooooooo moze papierosy:DRodzina, która mogłaby życ pełnia szczęścia ale mieszka w pl.

O czym będę pisać? Sama w sumie nie wiem,może to byc rodzina,wyżyny i niziny codziennego zycia,życiowe rozterki i śmiechy,plany,marzenia.Moze to jakis sposób na wylanie wszystkiego co siedzi w środku,na poderwanie sie z lądu chociaz na chwile.Moze bedę sie Was radzić,może znajdę drogę która chcę pójść poza byciem kurakiem domowym i wyspecjalizowaną choc daleką od ideału mamą.

A więc:)

Mamy dziś ŚWIATOWY DZIEŃ WYZNAWANIA MIŁOŚCI- cóż niech będzie i tak-chociaż nie uwazam,żeby do tego potrzebny był specjalny dzień-każdego dnia mówmy sobie ile dla siebie znaczymy,niby takie proste a jednak niewielu o tym pamieta. W naszym domu słowo kocham pada jakieś...kilkanaście razy dziennie? Nie boimy sie uczuć.Ani ja,ani diabełek nie dostawalismy w domu ani pochwał,ani czułosci a o jakimś kocham to w ogóle kosmos-zapomnij:D Dlatego właśnie zakładając rodzine obiecaliśmy sobie,że nasze dzieci bedziemy wychowywac,kochać i doceniać a nie przechowywać,karmic i podcinać skrzydła.Wiadomo bywa róznie,czasem nerwy biorą górę ale potem wyrzuty sumienia są ogromne-bynajmniej u mnie-u Niego w głowie to nie wiem co siedzi-raczej skryty z Niego gość:)

Miłość(ta dorosła) jest dla silnych ludzi o twardej dupie- nikt nie jest święty,popełniamy błędy.Kochamy,zdradzamy,jestesmy zdradzani,wybaczamy,prosimy o wybaczenie i tak w koło.Najwytrwalszych moze to zmęczyć.Dlaczego nie staramy sie każdego dnia,nie pielęgnujemy? Ja sie staram,ale czasem mysle: "Ale dlaczego tylko ja?" Gotuje przysmaki,piekę,głaszcze,dbam o zapas skarpetek,pytam jak sie czuje,co u niego,wciąż z tyłu głowy mam ze jestem nie dość atrakcyjna,że moze cos zmienię,jakaś bielizna,może czegoś mu brakuje,chcę wypchać Go z domu do jakiegoś kolegi,może na siłownie,chętnie obejrzałabym mecz-ale on nie lubi niczego.MOŻE COŚ DAM Z SIEBIE-ZNÓW I ZNÓW I ZNÓW. I co mam z tego? To,że przyjdzie do domu i gra w jakąś grę na tel i nie mam z kim gadac,że nnie może od miesiaca załozyć listew przypodłogowych w kuchni po wymianie paneli bo "będzie robił sciany wiec nie opłaca sie zakładać zeby zaraz ściągać".Może to że pobzykamy sie 4 razy w tyg,w zasadzie tak jak on chce...WTF?! 

Czasem juz mam dość i wybucham,pytam sie dlaczego niczego nie zorganizuje,ze gdzieś bym wyszła,że może jakis kwiatek bez okazji,może chociaz zagrałbys w zasrany eurobuisness,może oprócz pieprzenia o miłosci zrobisz cos w koncu,od gadania jeszcze nic samo sie nie zrobilo? On odpowie okrutnie "Ty jesteś dzika,nie idę nigdzie z Toba..." "Może jakis film obejrzymy zamiast grać be sensu?" No żesz k...a Jestem młodą KOBIETĄ i to nie jakims pasztetem,całkiem niezła sztuką,chociaz po urodzeniu 2ki dzieci Anjią R nie jestem ,ale faceci zawsze na mnie lecieli,wiec o co chodzi???!

Staram sie za duzo? Wiem ze jak przestanę pójdzie "w bok",jak już nie raz.I serce mi pękało. A moze mam sie godzic na beznadzieje i nudę na oglądanie tv i jedzenie jajecznicy, na brak prezentu na urodziny od Niego choc ja daję na każdą okazje. I juz jestem o krok,mówie sobie "Mam to w dupie,tak jak Ty",wrzeszcze dostaje szału,wylewam wszystko co leży na sercu,On nie jest dłuzny,bije ponizej pasa tym co najbardziej bedzie bolało.Wtedy myślę- znajde kogoś kto mnie będzie kochał taką miłoscią jakiej chce,nie słowami,ale wsparciem,doklejaniem mi skrzydeł zamiast podcinania,wiarą,przestrzenią ,dopełnieniem...

Wtedy pojawia sie z tyłu głowy myśl która nie pozwala-Dzieci-kochamy je oboje miłością bezgraniczną,one kochają jego,czy mogłabym tak je zdradzić?Zadac im taki cios?Przecież często jest moze nie dobrze ale "chujowo ale stabilnie",nie kłócimy się.Ale czy tego chcę?? Tego żeby każdy dzień od poprzedniego konczył sie tylko szczegółami o tym co dziś zrobił lub powiedział mój gadulski 6letni Aniołek?

Chce żyć,przeżywać,degustować życie.Ale czy to możliwe?Czy nowe byłoby lepsze?Jak tego dokonać?Skad wziąć motywacje? Pomoże ktoś???

Rozterka.